Opel Frontera- auto do lawety.
Rozglądam się za autem które na haku może targać dwie tony. Mnie obowiązkowo potrzebna jest terenówka ale z stosunkowo niewielkim silnikiem. Przejazdy będą raczej krótkie (do 100km) więc nie zależy mi na szybkości. Na różnego typu forach główną propozycją są auta amerykańskie z silnikami powyżej 3.0l. Taka opcja ma sens w przypadku długich tras (sprowadzanie samochodów z zachodu, wyjazdy z przyczepą, itp) mnie potrzeba maszyny, która będę mógł poruszać się zarówno na co dzień jak i z przyczepą. Frontera B wydaje się być autem idealnym. Co o tym sądzicie?
To takie auto uniwersalne więc do wszystkiego po trochu. Jak szukasz małego silnika, to faktycznie znajdziesz jednostkę benzynową 2.2 albo 2.3TD, jedyny minus to spora awaryjność. Ogólnie to Frontera w temacie awaryjności nie błyszczy. Do tego dochodzą wysokie koszty napraw, bo brak jest tanich zamienników. Zakup kilkuletniej używki wymaga naprawdę dokładnego sprawdzenia stanu technicznego, żeby nie było szoku i łez. Najczęstsze usterki dotyczą układu chłodzenia, pompy wspomagania, instalacji elektr., zawieszenie. Do tego trzeba być uczulonym na to, żeby stosować się do zaleceń producenta odnośnie wymiany rozrządu, bo jak padnie to kaplica! Cóż, Fronteri do doskonałości trochę brakuje...
Auto jest po prosty drogie w eksploatacji. Z tego co wiem to spalanie też wysokie.
Ja szukam auta w miarę młodego i w miarę uniwersalnego. Nowe pseudo terenówki ze swoimi sprzęgłami wiskozowymi, elektroniczną zmianą przełożeń itp w błocie z przyczepą podziękują na współprace po sezonie. Potrzebna mi jest fura która ma reduktor i mechaniczną, manualną skrzynię biegów. Marzeniem jest znalezienie auta z reduktorem i blokada mostów a jednocześnie czegoś czym można pojechać np. do urzędu czy lekarza bez obciachu. Ze względów natury administracyjno- ubezpieczeniowo- ekonomicznych wolałbym silnik do 2.5 ccm w dieslu ale to raczej mrzonki, żeby jedno auto miało tyle poszukiwanych przez mnie cech. Jak dołożę do tego 3D i w miarę małe gabaryty to praktycznie nie ma takiego samochodu. Frontera wydawała mi się najlepszym kompromisem ale po tym co napisałeś nabrałem wątpliwości.
Niestety taka jest rzeczywistość. Mały silnik przy tak awaryjnym aucie przestaje mieć znaczenie. Myslałeś o Pajero? Masz bardzo wytrzymały turbo diesel 2.5 albo 2.8. Dobre spalanie, moc, do tego mała awaryjność. W porównaniu z Fronterą to niebo a ziemia.
Właściwie to poszukiwania samochodu zacząłem od Pajero. Problem jednak polegał na tym, że nie mogłem znaleźć auta z małym silnikiem i 3D. Większość Pajero jakie oglądałem miała 3.2l i piątkę drzwi. Znalazłem dwie sztuki warte uwagi ale jeden samochód był z 1999 a drugi 1997. Ja szukam czegoś młodszego. Jako limit postawiłem sobie rok 2000. Ponadto mechanik mnie postraszył, że jak coś w Pajero poleci to koszty idą w tysiące. Z drugiej strony Frontera pewnie tez się psuje i też pewnie nie jest tanio ale łudziłem się pokrewieństwem z innymi modelami Opla. Popatrzyłem teraz w ogłoszenia i chyba na nowo zacznę szukać Pajero.
Koszty napraw aut terenowych są bardzo drogie i to nie jest jedynie problem Pajero ale wszystkich tego typu aut. Dodatkowo pamiętaj, że są to samochody bardzo wytrzymałe, które trzymają na wartości, więc nawet 15 letnie auto potrafi chodzić jak w zegarku.
Chyba jednak zdecyduję się na Pajero. Praktycznie wszyscy znajomi odradzają mi Fronterę. Nie wiem czy ten samochód faktycznie tak się psuje czy tylko ma taką złą opinię ale gdzie nie zapytać tak każdy jedzie po tym samochodzie równo. W przypadku Frotki wiem, że ona na haku ma 2 tony i z powodzeniem radzi sobie w takich pracach do których jak ją planuję zaprzęgnąć, nie wiem jak to wygląda w przypadku Pajero ale koniecznie muszę się dowiedzieć.
Pajero też da radę, a Opel do niezawodnych aut nigdy nie należał więc nie ma się co dziwic.
Nigdy nie miałem Opla ale jest to dla mnie lekki szok. Znajomi którzy mieli Astry przesiedli się na nowsze Ople, z Omegi na Vectry itp. Taki stan rzeczy wydawał mi się najlepszą rekomendacją. Między innymi na tym forum poczytałem o problemach ze sprzęgłami kół i koniecznością częstej ich wymiany ale uznałem, że to szczegół. Jak zagłębiłem się w temat to się bardzo rozczarowałem. Ten samochód sprawia problemy praktycznie na każdym froncie jak nie łańcuch rozrządu to zawieszenie, jak nie problemy ze zużyciem oleju to wycie mostów i skrzyni. Sam samochód fajny ale poza wyglądem to ciężko znaleźć plusy.
nie masz co sobie głowy zawracać bo to wielka ku_pa Ople są produkowane dla klasy średniej, która za dużo wymagań nie ma. Znam ludzi co całe życie jeździli Oplami pomimo ze nie były doskonałe - spora awaryjność, rdza itp bo wiedzieli co mogą się spodziewać i zdążyli się zaznajomić z ta marką. Do osobówek to części są dość przystępne, a do tego dużo zamienników więc łatwo w takim świecie się odnaleźć. Niektórzy czują się po prostu pewniej i nie chcą kupować innej marki bo boją się dodatkowych problemów. Wydaje im się że jak auto z wyższej półki to przy ilości awarii jak u Opla pójdą z torbami. Wiesz, coś na zasadzie- lepszy stary wróg niż nowy.
Chyba masz rację ale z drugiej strony jak przyjrzeć się problemom samej Frontery to przestaje być do śmiechu. Niby auto klasy średniej, niższej ale bez przesady. Sprzęgło piasty: automatycznie- około 800 zł, manualne około 400 zł. Wyczytałem, że w którymś z silników (jeśli mnie pamięć nie myli to chodzi o 2.4B) jest łańcuch rozrządu. Wymienia się go praktycznie w takich samych odstępach co pasek a zestaw jest prawie 3 razy droższy a żeby było śmieszniej potrafi przeskoczyć i załatwić silnik na amen. Rdza w Oplach to temat rzeka choć we Frotkach rzadziej się ją spotyka. Jakie to jest auto dla Kowalskiego jak ono miesięcznie będzie go kosztowało więcej niż wynosi średnia krajowa.
Pierwsza
Poprzednia
1
Następna
Ostatnia