Zgrzyty w zawieszeniu SX4

Wystąpienie wszystkich tych usterek na raz jednak daje do myślenia. O ile pamiętam to SX4 jest produkowane od 2006 więc jest to stosunkowo młody samochód. Ponadto jego budowa i gabaryty nie sprzyjają ani sportowej jeździe ani wożeniu nim ciężarów. Pewnym usprawiedliwieniem dla takich usterek mogą być nasze wiecznie dziurawe i zasyfione drogi.
Z tym samochodem jest gorzej niż się wydawało. Przednie zawieszenie jest do wymiany w całości. Diagnosta twierdzi, że z przodu nie ma co zbierać. Pytałem nawet czy według niego samochód był bity. Odpowiedział mi, że on nie może mi czegoś takiego powiedzieć bo klient mógłby mu zrobić koło pióra o może wydawać opinie na podstawie danych z aparatury. Stwierdził, że z przodu jest koszmar. Zawieszenie, hamulce są do wymiany natychmiast, ponadto trzeba poprawić elektrykę i uszczelnić. Jestem bardzo rozczarowany bo auto z zewnątrz wyglądało bardzo fajnie.
no to sprawa się wyjaśniła, dlatego właśnie najbezpieczniej jest zabrać auto na stację, żeby później nie płakać.
Rozmawiałem dziś z mechanikiem który pomagał mi w oględzinach. Nie dawno rozmawiał z kolegą po fachu i który naprawia teraz ten właśnie samochód. Okazało się, że człowiek wcisnął ten złom starszemu małżeństwu. Zamiast oryginalnych felg aluminiowych wcisnął mi jakieś pokrzywione stalówki których nie można wyważyć. Z bagażnika zniknął zapas, apteczka, gaśnica, klucze. Poginęły też osłony itp. Za auto zapłacili te same pieniądze które człowiek chciał ode mnie. Żeby było wesoło oprócz w/w uszkodzeń okazało się, że samochód ma zajechany silnik, uszkodzone poduszki skrzyni i silnika oraz przypalone sprzęgło. Mechanik który naprawia ten samochód się wściekł i odnalazł dokumenty. Okazało się licznik został cofnięty o prawie 100km a auto służyło jako samochód służbowy.
Przy każdym aucie, a zwłaszcza terenówce trzeba mieć się na baczności, wolałbym zapłacić kilka stówek za dokładny przegląd niż ryzykować w ciemno, jak dla mnie sprawa kwalifikuje się do sądu.
Jako osoba prywatna kupująca od osoby prywatnej niewiele możesz wygrać. Sprzedający może powiedzieć, że on się nie zna. Auto mu się znudziło i postanowił je sprzedać. Nie wiedział o wadach bo nie jest właścicielem auta od nowości. Ponadto kupujący mógł uszkodzić auto i teraz szuka frajera. Znam przypadek kiedy gość się tak właśnie przed sądem tłumaczył i wygrał. Sam sędzie przyznał, że jak by gość był pierwszym właścicielem to sprawa byłaby przegrana a w takich okolicznościach nie może człowiekowi udowodnić złej woli.
Dokładnie. Kolega kilka lat temu sprzedał motocykl typowi. Za dwa tygodnie gość do niego przyjechał, że chce 1800 zł na remont silnika. Facet pojechał w błoto i zarżnął silnik. Uznał, że kolega wprowadził go w błąd mówiąc, że silnik jest w idealnym stanie. Było zgłoszenie na policji, w prokuraturze, był sąd i wszyscy uznali winę kupującego/obecnego właściciela. Jak kupujesz samochód to podpisujesz oświadczenie, że stan techniczny pojazdu jest ci znany.