H200 padł moduł

Jak już wcześniej pisałem w robocie jeżdżę H200 ostatnio przydarzyła mi się dziwna awaria. Auto bez jakichkolwiek oznak zgasło. Wcześniej raz na dwa dni padał akumulator. Byłem ostatnio na krótkim urlopie i furą zarządzał sam kierownik. Od kolegów wiem, że w czasie jego rządów w instalacji były wykonywane sztuki magiczne (palenie z kabli, na pakę władowany akumulator od koparki, wpięty w instalację kablami od spawarki itp). Mechanik w raporcie wpisał uszkodzenie modułu spowodowane niewłaściwą eksploatacją. Jak myślicie takie kombinacje mogły uszkodzić moduł? Wydaje mi się, że jest on zabezpieczony przed przepięciami więc nic mu się stać nie powinno.
Moduł faktycznie jest zabezpieczony ale jak zaczniesz wyprawiać cuda niewidy to ja nie wiem czy w końcu nie padnie bo jak naprawdę wygląda to zabezpieczenie tzn jakie przepięcia obejmuje to już inna sprawa.
Według mechanika moduł otrzymał za duże napięcie i natężenie. Odbyłem już z szefem męską rozmowę na ten temat. Inny mechanik stwierdził, że wcześniejsze zachowanie samochodu może sugerować, że moduł padał już dużo wcześniej. Ja swój prywatny samochód paliłem często na kablach z półciężarówki która też ma większy akumulator i nigdy nic się nie stało.
Jeśli to fura służbowa to co się łamiesz. Żeby w ten sposób przepalić moduł to chyba trzeba by go było pod spawarkę podpiąć albo o razu z transformatora pociągnąć kable. Ogólnie moduły mają tendencję do tego aby padać i nie ma to nic w spólnego ani z napięciem ani z natężeniem. Jeśli akumulator miał 12V to nie ma strachu.