Śmieszne historie z samochodem w tle
Dodano: 21 maja 2013 15:50
Chciałbym zapoczątkować serię śmiesznych autentycznych historii z samochodami w tle. Zacznę od swojej małej historyjki. ;)
Ileś tam lat temu, kiedy jeszcze czasem trzeba było gdzieś jechać samochodem z rodzicami wywiązała się taka oto konwersacja. W rolach głównych:
Ja (J), Brat (B), Tato (T), Mama (M), Lucyna - dziewczyna brata.
W niedzielny poranek, ja z bratem i rodzicami jechaliśmy samochodem do kościoła. Dzień wcześniej mój brat pożyczył samochód od rodziców aby zabrać gdzieś swoją dziewczynę. I teraz dialog właściwy.
M - A co ta tapicerka taka pobrudzona nad głowami?
T - Z biegiem czasu wszystko się samo brudzi.
J - Pewnie Lucyna stopami wczoraj pobrudziła.
Po tej wymianie zdań zapadło milczenie i nikt już do końca podróży do nikogo się nie odezwał. Tylko brat zrobił znak że jestem stuknięty. Czyżbym trafił w sedno? de_v
Dodano: 22 maja 2013 11:49
Ja też mam taką małą historyjkę do opowiedzenia. Otóż, zeszłej zimy koleżanka zakopała się autem w śniegu. Próbowała na wszystkie sposoby sie oswobodzić ale nic nie pomagało. Poprosiła więc nas o pomoc. Razem z kumplem zabraliśmy się do ostrego pchania ale auto ani drgnęło. Po kilku minutach pchania zaczęliśmy odgarniać śnieg i próbować wypchnąć auto ponownie. Bez skutecznie. Koleżanka patrzyła na nas z politowaniem, a nam było dość głupio, bo co jak co ale jesteśmy facetami, no nie? Po 10min byliśmy tak wykończeni, że nie mieliśmy już siły na nic. drol_g Dopiero wtedy nadszedł nieznajomy i powiedział, że obserwuje nas od dłuższej chwili i może trzeba by sprawdzić czy ręczny jest spuszczony, bo coś wyraźnie blokuje koła. Zaczęliśmy się śmiać, :D :D no bo jak ręczny miałby być zaciągnięty, pewnie, że sprawdziliśmy... Nieznajomy spojrzał do środka, a w tym samym momencie koleżanka z głupią miną zwolniła ręczny hamulec. :[
Dodano: 22 maja 2013 13:31
big-grin big-grin dobre Panowie, uśmiałem się big-grin
Dodano: 22 maja 2013 18:09
Kiedyś tam podróżując z kumplami śmigaliśmy przez miasto szeroką, 3 pasmową drogą. Mkniemy w miłej atmosferze, muzyczka leci, humorki dopisują jednym słowem sielanka. Przecinamy kolejne skrzyżowania z sygnalizacją świetlną i zbliżając się do następnego skrzyżowania widzę że dla nas pali się czerwone a kierowca dalej nie zwalnia.
Więc mówię do kumpla, który prowadził. "Zwolnij bo czerwone", Kumpel odpowiada "Widzę".
I nic, dalej nie zwalnia. Więc znowu, "Hamuj już, czerwone mamy". I spokojna odpowiedź, "No widzę", ale dalej nie zwalnia. Ja już trochę poddenerwowany bo skrzyżowanie już niedaleko "NO HAMUJ, CO TY ROBISZ?". Odpowiada, "O co ci chodzi przecież daleko jeszcze".
Ja już w tym momencie pełny krzyk "CO TY K*** ROBISZ, PO***** CIĘ, CZERWONE!". On na to też krzyk "CO SIĘ DRZESZ, PRZECIEŻ DALEKO JESZCZE" i w tym momencie załapał krzycząc "O KU***!" :D. Potem było ostre hamowanie z pedałem wciśniętym do podłogi i zatrzymaliśmy się już sporo poza wyznaczoną do tego linią, tak że tuż przed maską przejeżdżały nam samochody. Może 2m dalej i coś by nas ładnie zgarnęło.
Jak emocje już opadły okazało się że, kumpel jakimś cudem zapatrzył się w sygnalizację świetlną na następnym skrzyżowaniu, całkowicie ignorując najbliższe, na którym ledwo wyhamowaliśmy. Powiedział mi że w ogóle nie widział tych bliższych i nie wie dlaczego.
Sprawdziłem to następnym razem i rzeczywiście coś mogło być na rzeczy. Otóż droga na odcinku do bliższego skrzyżowania jest ze spadkiem. Za tym pierwszym skrzyżowaniem droga zaczyna wznosić się i to drugie skrzyżowanie jest wyżej w stosunku do pierwszego. Może to głupie ale rzeczywiście bardziej rzuca się w oczy to drugie niż to wcześniejsze które jest troszeczkę w dolince.
Potem się z całego wydarzenia śmialiśmy ale po wyhamowaniu nie było nam do śmiechu.
BTW. Może trudno w to uwierzyć ale kumpel jest dobrym kierowcą po 15 latach nie miał jeszcze żadnego wypadku czy też stłuczki.
Pozdrawiam.
Dodano: 23 maja 2013 15:18
Tak to jest jak się jedzie w grupie, hałas w aucie, żarty, śmiechy na całego, że kierowca traci kontakt z rzeczywistością.
Dodano: 24 maja 2013 14:40
Jeszcze jedna historia, tym razem o paleniu na "popych". W roli głównej znowu te same osoby. Ja, brat i "Father" :).
Więc tak samochód nie chciał zapalić bo się akumulator rozładował. No to szybka decyzja. Brat za kółko a ja z ojcem pchamy brykę. No i popchaliśmy dobre 200m a samochód jak nie palił tak dalej nie pali. Gdy się zatrzymaliśmy, zajrzałem do środka i palnąłem żartobliwie "A kluczyk przekręciłeś?". I w tym momencie pada odpowiedź "ooo kurde, sorry". Po prostu myślałem że go zabije. Po przekręceniu kluczyka samochód zaskoczył po 10m.
Czego to się nie robi dla spalenia paru nadmiarowych kg. :D
Pozdrawiam.
Dodano: 15 czerwca 2013 13:14
Jadę kiedyś z kumplem przez miasto (on prowadzi), zbliżamy się do skrzyżowania ze światłami gdzie ciągle pali się zielone dla nas. Jesteśmy coraz bliżej i bliżej a tu zapala się żółte więc mówię "Stój". Pada odpowiedź "Spoko", no i przejechaliśmy już na czerwonym (raczej nie wczesnym). Kumpel z radosną miną "No udało się :)", a ja na to "Dobrze że policja nigdzie nie stała bo byś dostał niezły mandat". I w tym momencie rozlega się wycie syreny a po chwili już stoimy na poboczu z "Oficerami". Oczywiście kumpel na mnie z "mordą" że to moja wina bo wykrakałem ;). Ręce opadają.
Pierwsza
Poprzednia
1
Następna
Ostatnia